1.4.17

To, że milczę, nie oznacza, że nie mam nic do powiedzenia

Te słowa Jonathana Carrolla stale mi towarzyszą, podczas złych chwil w moim życiu. Jestem osobą, która woli wiele spraw przemilczeć, niż wypowiedzieć coś, co potrafi wszystko pogorszyć. Owszem, nie raz pod wpływem emocji powiem, czy napiszę wiele rzeczy, których nie chcę, których chwilę później żałuję, przez które później czuje się źle, ale niestety nie da się powstrzymać tego, co w nas dosłownie buzuje. Każdy musi się czasem rozładować. Można to zrobić zwyczajnym wypowiedzeniem wszystkiego, co nas boli, co kumulujemy w sobie. Można również się rozładować w jakimś sporcie ekstremalnym, zagłębiając się w muzykę, czy po prostu wyciszając się, np. podczas czytania, malowania, czy biegania. Jesteśmy tylko ludźmi. Jest wiele momentów, w których zwyczajne przemilczenie potrafi naprawić wszystko, niekiedy do milczenia warto też się uśmiechnąć (żeby ludzie nie uznali was za kogoś, kto zupełnie nie ma uczuć), bo na złość, zło i negatywne emocje należy odpowiadać po prostu (nie)zwykłym uśmiechem. Uważam, że lepiej niektóre kłótnie i sprzeczki zostawić w takim stanie, w jakim są, bo można nieźle nakręcić, próbując cokolwiek naprawić. Pod wpływem złości ze strony drugiej osoby, ciężko jest jej cokolwiek wytłumaczyć, ale trzeba się postawić w jej sytuacji - jakbyśmy my byli o coś źli też nie chcielibyśmy słuchać jakichkolwiek wytłumaczeń. Potrzeba czasu, często wiele czasu, ale uwierzcie, warto.

|| jeans - cropp || shoes - nike || shirt - zaful ||